Zatrważające doniesienia o Britney Spears. Gwiazda wróciła do nałogu?

2023-06-12 11:41 aktualizacja: 2023-06-12, 16:55
Britney Spears, fot. PAP/DPA
Britney Spears, fot. PAP/DPA
W miniony weekend „Daily Mail” donosił, że Britney Spears wróciła do nałogu. Bliscy gwiazdy mieli wyznać w rozmowie z popularnym tabloidem, iż piosenkarka jest uzależniona od metamfetaminy, przez co „może skończyć jak Amy Winehouse”. Teraz do tych rewelacji odniosła się sama zainteresowana. Artystka kategorycznie zaprzeczyła wspomnianym spekulacjom. „Te kłamstwa łamią mi serce” – wyznała Britney Spears.

W sobotni wieczór brytyjski tabloid „Daily Mail” opublikował szokujący materiał na temat rzekomego powrotu Britney Spears do uzależnienia od narkotyków. Ojciec artystki, który przez 13 lat sprawował nad nią kuratelę, a także jej były mąż Kevin Federline mieli ujawnić w rozmowie z dziennikarką gazety Daphne Barak, iż gwiazda regularnie zażywa metamfetaminę – narkotyk o silnym działaniu pobudzającym, który destrukcyjnie wpływa na układ nerwowy. „Modliłem się, by ktoś to upublicznił i żeby ona wreszcie się obudziła. To przerażające. Jest matką moich chłopców” – powiedział Federline. I dodał, że ich synowie – 17-letni Sean Preston i 16-letni Jayden – nie chcą odwiedzać matki po tym, jak widzieli w jej domu narkotyki.

Z kolei ojciec piosenkarki, którego córka wielokrotnie oskarżała o nadużywanie władzy i trwonienie jej majątku w czasie trwania wspomnianej wcześniej kurateli, stwierdził dramatycznie, iż „Britney może umrzeć jak Amy”. Jamie Spears nawiązał do tragicznego losu słynnej brytyjskiej wokalistki Amy Winehouse, która latami zmagała się z uzależnieniem od substancji odurzających i zmarła w 2011 roku wskutek wstrząsu wywołanego zatruciem alkoholowym po okresie abstynencji. Podobne obawy ma też Kevin Federline. „Za każdym razem, gdy dzwoni telefon, boję się, że usłyszę tragiczne wieści. Nie chcę, aby chłopcy pewnego dnia obudzili się i odkryli, że ich matka przedawkowała” – dodał były mąż gwiazdy. W tekście znalazły się też wypowiedzi starszego syna Spears, Seana Prestona.

Teraz tę publikację „Daily Mail” skomentowała sama Spears. W opublikowanej na Instagramie relacji piosenkarka kategorycznie zaprzeczyła twierdzeniom, jakie pojawiły się w sobotnim artykule brytyjskiej gazety. Zasugerowała też, że wypowiedzi jej bliskich mogły zostać zmyślone. „Niesamowicie smuci mnie, że ludzie mówią rzeczy, które zwyczajnie nie są prawdziwe. Możliwe, że to nie oni za tym stoją, bo nie ma to dla mnie żadnego sensu. Te kłamstwa łamią mi serce. Mam szczerą nadzieję, że to tylko nienawistne plotki i że ani Kevin, ani Preston nie powiedzieli żadnej z tych rzeczy” – zdradziła artystka.

Co ciekawe, jej przypuszczenia potwierdził sam Federline. W zamieszczonym na Instagramie oświadczeniu podkreślił, że wykorzystana przez dziennikarkę „Daily Mail” wypowiedź została sfabrykowana. „To potworne, że ona nadal prześladuje naszą rodzinę, mimo że wielokrotnie prosiliśmy ją, by zostawiła nas w spokoju. Kłamstwa i próba wykorzystania nieletnich do ich szerzenia to kolejny odrażający przykład tego, że pewien rodzaj dziennikarstwa sięgnął dna” – stwierdził były mąż artystki.

Na tym sprawa się nie zakończyła. Reprezentujący piosenkarkę adwokat Matthew Rosengart wysłał do redakcji tabloidu oficjalne pismo, w którym potępił działania autorki materiału. „'Daily Mail', za pośrednictwem Daphne Barak, opublikował historię zawierającą liczne fałszywe i zniesławiające fabrykacje dotyczące mojej klientki, które są przypisywane Kevinowi Federline’owi i ich dzieciom. Pani Barak kilkakrotnie próbowała skontaktować się z panią Spears i jej synami pod fałszywym pretekstem, co jest jawnym nadużyciem. Co więcej, nigdy nie skontaktowano się z przedstawicielami Britney przed publikacją tej historii, co demonstruje złą wolę i lekkomyślne lekceważenie prawdy” – oznajmił prawnik. (PAP Life)

jos/