Szynkowski vel Sęk: Jeżeli ktoś dzisiaj mówi, że referendum nie będzie miało żadnego znaczenia, to znaczy, że nie rozumie polityki

2023-06-28 08:48 aktualizacja: 2023-06-28, 09:26
Szymon Szynkowski vel Sęk, Fot. PAP/Albert Zawada
Szymon Szynkowski vel Sęk, Fot. PAP/Albert Zawada
Nie ma silniejszego narzędzia niż referendum, które można położyć na stole, mówiąc, że Polska nie może zaakceptować mechanizmów obowiązkowej relokacji - powiedział w środę minister ds. europejskich Szymon Szynkowski vel Sęk na antenie TVP Info.

Podczas rozmowy minister ds. europejskich został m.in. zapytany o kwestię obowiązkowej solidarności. "Trzeba zaznaczyć, że konsensus z połowy 2018 r. - kiedy uzgodniono, że solidarność migracyjna będzie realizowana na zasadzie porozumienia, które uwzględni dobrowolność stosowania ewentualnych mechanizmów relokacji - w naszej opinii (jest) obowiązującym, bo został zawarty na najwyższym poziomie, czyli poziomie liderów, głów państw" – podkreślił Szynkowski vel Sęk.

Przypomniał, że "to, co stało się w pierwszych dniach czerwca, czyli zaakceptowanie pierwszego etapu legislacyjnego na poziomie ministrów spraw wewnętrznych, to złamanie tamtego konsensusu na niższym poziomie politycznym, próba znalezienie wytrychu". "Cały czas mamy jednak do czynienia z trwającą procedurą legislacyjną i my twardo opowiadamy się przeciwko obowiązkowemu mechanizmowi relokacji uchodźców, odwołując się właśnie do porozumienia z połowy 2018 roku" - powiedział.

Referendum najsilniejszym narzędziem

Podkreślił także, że "mamy silne argumenty w tej sprawie, ale szukamy jeszcze mocniejszych". "Tym najmocniejszym argumentem może być odwołanie się do woli narodu w ramach referendum, czyli narzędzia demokracji bezpośredniej". "Jeżeli ktoś dzisiaj mówi, że to referendum nie będzie miało na forum Unii Europejskiej żadnego znaczenia, to znaczy, że nie rozumie w ogóle polityki, nie rozumie tego, jak należy zbierać argumenty do rozmów dyplomatycznych" - wskazał.

"Nie ma silniejszego narzędzia niż referendum, które można położyć na stole, mówiąc o tym, że Polska nie może zaakceptować tego rodzaju mechanizmów" - dodał.

Szynkowski vel Sęk zwrócił także uwagę na to, że "takie referendum rozstrzyga tę sprawę niezależnie od tego, jaki będzie rząd rządził, niezleżenie od wyników wyborów".

"W Unii Europejskiej pojawiają się w tej chwili próby wytłumaczenia, że nie mamy do czynienia z narzędziem obowiązkowej relokacji, tylko obowiązkowej solidarności. Próbuje się stosować takie zamienne sformułowanie, ponieważ można wybrać kontrybucję finansową. Jeżeli ta kontrybucja finansowa jest tak wysoka i jest tak naprawdę jedyną alternatywną wobec relokacji, to należy ją traktować jako karę. W gruncie rzeczy mówimy o obowiązkowej relokacji" - mówił.

"Trzeba brać pod uwagę wariant negatywny, dlatego potrzebujemy bardzo twardego stanowiska na wszystkich forach unijnych. Wczoraj byłem w Luksemburgu, gdzie to twarde stanowisko wyrażałem. Pan premier podczas posiedzenia Rady Europejskiej jutro i pojutrze również w tej sprawie będzie zabierał głos, wskazując na to, że konsensus z 2018 roku nie może zostać złamany, jeżeli mamy mówić o jakimkolwiek zaufaniu w ramach Unii Europejskiej" - podkreślił.

Zaznaczył, że "mówimy o tym tak jasno, bo formułuje się dzięki temu koalicja państw, która w tej sprawie podziela nasze poglądy". "Ta gra nie jest zakończona, a my musimy w niej aktywnie uczestniczyć" – wskazał minister ds. europejskich.

Wstępne negocjacje

Ministrowie spraw wewnętrznych państw UE przyjęli stanowisko negocjacyjne w sprawie reformy regulacji migracyjnych w Unii. Stanowisko to będzie podstawą negocjacji prezydencji Rady z Parlamentem Europejskim. Polska i Węgry głosowały przeciwko poparciu tzw. paktu migracyjnego. Tzw. pakt migracyjny zawiera m.in. system "obowiązkowej solidarności". Polega on na tym, że choć "żadne państwo członkowskie nie będzie nigdy zobowiązane do przeprowadzania relokacji", to "ustalona zostanie minimalna roczna liczba relokacji z państw członkowskich, z których większość osób wjeżdża do UE, do państw członkowskich mniej narażonych na tego rodzaju przyjazdy".

Liczbę tę ustalono na 30 tys. "Natomiast minimalna roczna liczba wkładów finansowych zostanie ustalona na 20 tys. euro na relokację. Liczby te można w razie potrzeby zwiększyć, a sytuacje, w których nie przewiduje się potrzeby solidarności w danym roku, również zostaną wzięte pod uwagę" - czytamy w komunikacie Rady UE. Oznacza to de facto, jak tłumaczył PAP wysokiej rangi dyplomata unijny, który uczestniczył w negocjacjach, wybór między relokacją migrantów a ekwiwalentem finansowym w przypadku braku chęci ich przyjęcia.

W połowie czerwca Sejm przyjął uchwałę wyrażającą sprzeciw wobec unijnego mechanizmu relokacji nielegalnych migrantów, która zobowiązuje rząd do stanowczego sprzeciwu wobec propozycji. Prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył w Sejmie, że kwestia relokacji migrantów w Unii Europejskiej musi być przedmiotem referendum.

Rzecznik rządu Piotr Müller powiedział PAP, że podczas najbliższego szczytu UE Polska będzie podtrzymywać swoje stanowisko, że nie ma zgody Polski na mechanizm przymusowej relokacji migrantów. (PAP)

Autorka: Anna Kruszyńska

pp/