Szef MSW Węgier: służby bezpieczeństwa nie prowadzą nielegalnej inwigilacji

2021-07-20 09:48 aktualizacja: 2021-07-20, 12:53
Węgierski minister spraw wewnętrznych Sandor Pinter. Fot. EPA/MARTIN DIVISEK
Węgierski minister spraw wewnętrznych Sandor Pinter. Fot. EPA/MARTIN DIVISEK
Węgierskie służby bezpieczeństwa od 29 maja 2010 r. nie prowadziły i nie prowadzą nielegalnej inwigilacji – zapewnił węgierski minister spraw wewnętrznych Sandor Pinter w pisemnej odpowiedzi udzielonej niezależnej posłance Bernadett Szel.

Pinter podkreślił, że potwierdziły to wyniki przeprowadzonej kontroli. Data 29 maja 2010 r. odnosi się do objęcia rządów na Węgrzech przez Fidesz Viktora Orbana.

Minister dodał, że jest gotów odpowiedzieć na konkretne pytania niezależnej posłanki na zamkniętym posiedzeniu parlamentarnej Komisji Bezpieczeństwa Narodowego.

Szel sformułowała swoje pytanie do MSW następująco: „Kto kupił izraelskie oprogramowanie szpiegujące i które organy spraw wewnętrznych lub bezpieczeństwa narodowego wzięły udział w nielegalnej inwigilacji?”.

Śledztwo konsorcjum medialnego pod kierownictwem francuskiej organizacji dziennikarskiej Forbidden Stories wykazało, że przy użyciu oprogramowania szpiegującego o nazwie Pegasus sprzedawanego przez izraelską firmę NSO Group, zinfiltrowano na Węgrzech urządzenia cyfrowe szeregu osób, w tym co najmniej 10 prawników, piątki dziennikarzy i jednego polityka opozycji.

Pegasus pozwala podsłuchiwać rozmowy i uzyskać dostęp do danych

Konsorcjum przeanalizowało listę 50 tys. numerów telefonów, które klienci NSO Group mogli wybrać do nadzorowania poprzez Pegasusa. Na liście tej znajdują się numery telefonów co najmniej 180 dziennikarzy, 600 polityków, 85 działaczy na rzecz praw człowieka i 65 szefów firm z całego świata.

Przy pomocy oprogramowania Pegasus można nie tylko podsłuchiwać rozmowy z zainfekowanego smartfona, ale też uzyskać dostęp do przechowywanych w nim innych danych, np. e-maili, zdjęć czy nagrań wideo. NSO Group może sprzedawać Pegasusa za granicę tylko za zgodą izraelskiego ministerstwa obrony.

Wcześniej minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto oświadczył, że nic mu nie wiadomo "o tym rzekomym czy domniemanym gromadzeniu danych". "(…) zapytałem o to dyrektora Urzędu Informacyjnego(…), ten zaś poinformował mnie, że nie prowadzili w tej sprawie żadnej współpracy z tajnymi służbami Izraela ani żadnymi innymi. Nie używają technicznego narzędzia, o którym była mowa - nazwijmy je oprogramowaniem. Urząd Informacji nie zawarł w tej sprawie żadnego porozumienia" - powiedział.

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)