Autorzy przedstawiają wyrafinowaną grę bezpieki: funkcjonariuszy i tajnych współpracowników komunistycznych służb specjalnych. Celem operacji „Klasztor” było nie tylko ujęcie grupy Pileckiego, ale także zastawienie pułapki, przeprowadzenie prowokacji, która miała „udowodnić”, że „ochotnik do Auschwitz” chciał likwidować czołowych funkcjonariuszy kierownictwa Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego.
Film opowiada o ostatnim, 1,5 rocznym okresie życia Witolda Pileckiego i jego ochotniczej misji do Polski - od powrotu z włoskiej Ankony (w porozumieniu z gen. Władysławem Andersem) w grudniu 1945 r., aż do aresztowania w Warszawie w maju 1947 r.
Całkowitą nowością jest pokazanie autentycznych miejsc związanych z historią Pileckiego - od niemieckiego obozu Auschwitz, po komunistyczną Polskę – lokale konspiracyjne, w końcu więzienie przy ul. Rakowieckiej, gdzie byli męczeni, po niemal nieznany gmach w centrum Warszawy, gdzie byli „sądzeni”.
Autorzy opowiadają, w jaki sposób Pilecki stworzył grupę wywiadu pracującą na rzecz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Przypominają m.in. akcję komunistów o kryptonimie „Zboczeńcy” (prowadzoną przeciwko siatce wywiadowczej Obszaru Centralnego Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość), kiedy to zdrajca AK/WiN Stanisław Leszek Kuchciński we wrześniu 1946 r. pierwszy raz trafił na ślad Pileckiego w Polsce. Kolejną osobą, która uczestniczyła w zastawianiu pułapki na Grupę Pileckiego był wysoko postawiony działacz WiN (zastępca prezesa Obszaru Centralnego WiN) Kazimierz Czarnocki, który przeszedł na stronę komunistów.
Widzowie odnajdą „drugie dno” tej historii: dlaczego rotmistrz stał się celem nr. 1. komunistycznych służb. Film przypomina dobrowolne pójście Pileckiego do Auschwitz, gdzie tworzył obozowy ruch oporu metodą „piątek” – konspiratorem był tu inny więzień (a późniejszy komunistyczny premier) Józef Cyrankiewicz. Po wojnie Pilecki napisał i wysłał do Cyrankiewicza list (przypominając, że umówili się, że jeśli przeżyją obóz, będą o tym miejscu mówili tylko prawdę), co podważało kłamstwa Cyrankiewicza, że to on był twórcą konspiracji w Auschwitz.
Punktem kulminacyjnym filmu jest aresztowanie Pileckiego i jego wywiadowców w mieszkaniu przy ul. Pańskiej w Warszawie, późniejsze śledztwo i głośny proces zakończony zamordowaniem rotmistrza.
Film opowiada także o komunistycznych bestiach odpowiedzialnych za przeprowadzenie operacji „Klasztor” - szczególnie Józefa Czaplickiego, zapomnianego dziś czekisty, który był specjalistą od rozpracowywania podziemia niepodległościowego. Ze względu na nienawiść do AK-owców nawet jego koledzy z bezpieczeństwa nazywali go AK-owerem.
Dla twórców filmu ważny jest jego aspekt edukacyjny. Może się bowiem wydawać, że w 1947 r. komuniści zwyciężyli „dopadając” Pileckiego i skazując go na śmierć. Jednak idee, którymi kierował się Pilecki i jego wywiadowcy przetrwały, i po latach zwyciężyły.
W filmie występują m.in. historycy: prof. Wiesław Jan Wysocki, dr Adam Cyra, dr Tomasz Łabuszewski, ks. Tomasz Trzaska, członkowie rodzin Witolda Pileckiego i pozostałych wywiadowców.
Janusz Walendzik ps."Czarny" o swoim legendarnym dowódcy
Pilecki był bardzo dobrym dowódcą i człowiekiem. Był dla bardzo koleżeński, uśmiechnięty. Robił wszystko, żeby żaden z nas nie poległ - powiedział PAP uczetniczący podczas 75 rocznicy zamordowania rtm. Witolda Pileckiego w warszawskim więzieniu przy Rakowieckiej - kpt. Janusz Walendzik ps."Czarny", jego podkomendny podczas Powstania Warszawskiego.
Janusz Walendziak uczestniczył w czwartkowych uroczystościach 75 rocznicy zamordowania rtm. Witolda Pileckiego w warszawskim więzieniu przy Rakowieckiej.
"Rotmistrz Witold Pilecki był bardzo dobrym dowódcą i bardzo dobrym człowiekiem. Przede wszystkim był dla wszystkich bardzo koleżeński, zawsze uśmiechnięty. Bardzo dbał o nas, łączników. Robił wszystko, żeby żaden z nas nie poległ. Wspominam go, jako wspaniałego, pogodnego człowieka" - powiedział PAP kpt. Janusz Walendzik ps. „Czarny", który podczas Powstania Warszawskiego był łącznikiem i podkomendnym rtm. Witolda Pileckiego w Zgrupowaniu AK "Chrobry II". "Podczas godziny +W+ byłem właśnie w kamienicy przy ul. Siennej. Kiedy się zaczęły walki, wszyscy mieszkańcy wyszli na zewnątrz, zawieszono biało-czerwone flagi. Pileckiego poznałem później"- wspominał.
"Jestem dumny, że osobiście poznałem rotmistrza Pileckiego i służyłem pod jego komendą" - podkreślił. (PAP, mat. pras.)
gn/