W poniedziałek Tusk uczestniczył w nieformalnym szczycie Rady Europejskiej w Brukseli ws. obsady kluczowych unijnych stanowisk. Był jednym z negocjatorów Europejskiej Partii Ludowej.
Jak powiedział szef polskiego rządu, Ursula von der Leyen jako przewodnicząca KE, premier Estonii Kaia Kallas - na stanowisko szefa unijnej dyplomacji i były premier Portugalii Antonio Costa jako szef Rady Europejskiej "to są kandydaci, którzy na 90 procent obejmą stanowiska" i nikt tych kandydatur już nie kwestionuje.
Zwrócił uwagę, że konsensus udało się osiągnąć szybciej niż kiedykolwiek wcześniej po wyborach do PE i że do formalnego porozumienia nie mogło dojść podczas nieformalnego szczytu. "Wiadomo tylko, że formalna decyzja o nominacjach zapadnie za tydzień w czwartek. I ona zapadnie w czwartek" - dodał.
Odniósł się też do doniesień medialnych, według których EPL nie chce się zgodzić na zadeklarowanie, by Antonio Costa przewodniczył Radzie Europejskiej przez 5 lat - mandat przewodniczącego Rady Europejskiej trwa dwa i pół roku z możliwością odnowienia na kolejne 2,5.
"Ci, którzy zgłosili Costę, chcieliby, żeby deklaracja, że będzie na pięć lat, była jednoznaczna. My (EPL, PAP) uważamy, że zgodnie z traktatem wybieramy na 2,5 roku, co nie wyklucza kolejnej kadencji dla niego" - powiedział Tusk. Dodał, że ta sprawa jest jeszcze do omówienia i że w poniedziałek organizuje konferencję z głównymi negocjatorami trzech głównych sił w PE.
Premier mówił też w trakcie konferencji, że od momentu gdy ukonstytuuje się nowa KE, Polska będzie miała jeden z decydujących głosów w kwestii obronności i bliskiego sąsiedztwa.
"Nie powiem, jak będzie wyglądał rozkład portfeli w KE, ale uzyskałem ze wszystkich stron zapewnienie, że Polska będzie miała jeden z rozstrzygających głosów w kwestii obrony, rozszerzenia, sąsiedztwa i bezpieczeństwa naszych granic" - oświadczył.
Zauważył, że zakresy odpowiedzialności poszczególnych komisarzy unijnych mogą ulegać pewnym korektom i uzupełnieniu. "Dla mnie kwestią jest dzisiaj komisarz ds. sąsiedztwa i rozszerzenia. To jest kwestia przyszłości Ukrainy, jej odbudowy, bezpieczeństwa polskich interesów w przypadku rozszerzenia procesu akcesyjnego. Ktoś musi pilnować europejskich i polskich interesów. Ewentualny proces przystępowania Ukrainy czy Bałkanów do UE to poważne wyzwanie dla naszych interesów. Polska byłaby tu odpowiednim krajem do pilnowania tego" - stwierdził szef rządu.
Powiedział też, że do Tarczy Wschód dołączą najprawdopodobniej w najbliższych dniach inne kraje, w tym kraje bałtyckie. Dodał, że będzie to projekt wspierany przez UE.
"Rozmawiałem z większością premierów i prezydentów europejskich dokładnie w tej sprawie i każdy bez wyjątku, także kandydatka na szefową Komisji, potwierdzili gotowość traktowania inwestycji w ochronę granicy wschodniej Unii Europejskiej jako wspólne zadanie całej Unii Europejskiej, włącznie z finansowaniem europejskim przynajmniej niektórych zadań na tej granicy" - powiedział szef rządu.
Premier zastrzegł, że dopiero z nową Komisją Europejską jego rząd będzie rozmawiał o szczegółach.
Tusk poinformował też, że o incydencie niezgodnego z procedurami przerzucenia rodziny migrantów na teren Polski przez niemiecką policję rozmawiał z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem
Chodzi o incydent w Osinowie Dolnym (woj. zachodniopomorskie), gdzie niemiecka policja pozostawiła pięcioosobową rodzinę Afgańczyków, której odmówiono wjazdu do Niemiec.
"Interweniowałem, rozmawiałem z kanclerzem Scholzem, zobowiązał się do szybkiego wyjaśnienia tej sprawy" - powiedział Tusk, przypominając też, że strona niemiecka przeprosiła za działanie niezgodne z procedurami. "Ważny gest, ale powiedziałam kanclerzowi Scholzowi, że dla mnie o wiele ważniejsze od gestów jest to, żeby tego typu sytuacje nie miały miejsca. Jestem przekonany, że strona niemiecka przyjęła to bardzo serio do wiadomości i będziemy pracować razem na rzecz powstrzymania nielegalnej migracji" - mówił. (PAP)