Podczas przemówienia w Tel Awiwie Biden mocno podkreślił solidarność Ameryki z Izraelem, ale też wyraźniej niż wcześniej przestrzegł Izraelczyków przed nadmierną i pochopną odpowiedzią na zamachy Hamasu.
"Przyjechałem do Izraela z prostym przesłaniem: nie jesteście sami, tak długo jak istnieją Stany Zjednoczone, a będą istniały na zawsze, nigdy nie pozwolimy wam, byście byli sami" - powiedział Biden. Jak dodał, zamachy Hamasu były najkrwawszym dniem dla Żydów od czasu Holokaustu, lecz w przeciwieństwie do Holokaustu, Ameryka nie pozostanie bezczynna.
"Świat wtedy na to patrzył i nic nie zrobił. Nie będziemy stać z boku i nic nie robić. Nie dzisiaj, nie jutro, nigdy" - zapewnił. Zapowiedział przy tym, że jeszcze w tym tygodniu zwróci się do Kongresu o "bezprecedensowy" pakiet środków na wsparcie dla Izraela, m.in. by zapewnić zasoby rakiet systemu obrony powietrznej Żelazna Kopuła.
Biden powtórzył też swoje wcześniejsze twierdzenie na temat odpowiedzialności palestyńskich terrorystów za tragedię w szpitalu w Gazie.
"W oparciu o informacje, które dotąd widzieliśmy, wygląda to na wynik błędnie wystrzelonej rakiety przez grupę terrorystyczną w Gazie" - powiedział.
Prezydent USA po raz kolejny wyraził szok z powodu brutalności ataków Hamasu i dodał, że biorąc pod uwagę proporcje ludności były one dla Izraela tym, co piętnaście zamachów z 11 września dla Ameryki.
"Nie można patrzeć na to, co się tu stało waszym matkom, ojcom, dziadkom, synom, córkom, dzieciom, nawet niemowlakom i nie wołać o sprawiedliwość. Sprawiedliwości musi stać się zadość" - powiedział prezydent, lecz dodał: "Przestrzegam was, podczas gdy czujecie ten gniew, nie pozwólcie, by was pochłonął. Po 11 września my w Stanach Zjednoczonych, choć dążyliśmy do sprawiedliwości i ją otrzymaliśmy, popełniliśmy też błędy".
Biden zaznaczył, że w przeciwieństwie do Hamasu, Izrael powinien trzymać się "nie prawa terrorystów, lecz prawa wojny" i musi zadać sobie ciężkie pytania na temat swoich operacji wojskowych, by mieć "jasność na temat celów i szczerą ocenę tego, czy ścieżka, na której jesteście, doprowadzi do osiągnięcia tych celów".
Prezydent ogłosił też przeznaczenie dodatkowych 100 mln dolarów na pomoc humanitarną dla Zachodniego Brzegu i Gazy, a także powiedział, że podczas rozmów z izraelskim rządem wezwał do utworzenia korytarza pozwalającego na dostarczenie pomocy humanitarnej.
"Podstawowe porozumienie jest takie, że będą inspekcje i że pomoc powinna iść do cywilów, a nie do Hamasu, a uzgodniona pomoc humanitarna będzie mogła zacząć być dostarczana z Egiptu do Gazy" - powiedział.
Biden podkreślił też, że Hamas nie reprezentuje Palestyńczyków i opowiedział się za utworzeniem państwa palestyńskiego.
"Pozostańmy na ścieżce takiej, by Izraelczycy i Palestyńczycy mogli mieć zarówno bezpieczeństwo i godność, jak i pokój. Dla mnie to oznacza rozwiązanie dwupaństwowe i dalszą pracę nad integracją Izraela z sąsiadami" - powiedział.
Wystąpienie Bidena było ostatnim oficjalnym punktem jego jednodniowej wizyty w Izraelu. Według Białego Domu, w drodze powrotnej z Izraela Biden ma odbyć rozmowy z prezydentem Egiptu i królem Jordanii na temat sytuacji cywilów w Gazie. Miał on pierwotnie spotkać się z nimi w środę w Ammanie, lecz szczyt został odwołany ze względu na eksplozję w szpitalu w Gazie.
Oskar Górzyński (PAP)
gn/