Według szacunków dziennika “La Gaceta” największy niedzielny protest, spośród antyrządowych wieców zorganizowanych w 52 miastach, odbył się w Madrycie, stolicy Hiszpanii, a wziął w nim udział 1 mln uczestników.
Inną wspólnotą autonomiczną kraju, w której zanotowano wysoką frekwencję podczas niedzielnych antyrządowych protestów była Andaluzja i jej największe miasta – Sewilla, Malaga i Grenada. Łącznie tylko w tych trzech aglomeracjach na wiecach pojawiło się ponad 100 tys. osób.
Od ponad tygodnia na terenie Hiszpanii odbywają się liczne manifestacje, głównie pod siedzibą socjalistów premiera Sancheza w Madrycie oraz innymi przedstawicielstwami tej partii w całym kraju. Protestujący zarzucają szefowi rządu nadmierną spolegliwość wobec secesjonistów i łamanie konstytucji.
Mające po 7 deputowanych w Kongresie Deputowanych, niższej izbie hiszpańskiego parlamentu, dwa separatystyczne ugrupowania, Republikańska Lewica Katalonii (ERC) i Razem dla Katalonii (Junts), w zamian za poparcie dla trzeciego rządu Sancheza oczekują amnestii dla wszystkich ściganych separatystów przez hiszpańskie służby, w tym organizatorów nielegalnego referendum w sprawie niepodległości regionu z 2017 r.
Choć wybory parlamentarne odbyły się 23 lipca, Hiszpania wciąż pozostaje bez rządu. Głosowanie to wygrała kierowana przez Alberto Nuneza Feijoo Partia Ludowa (PP), ale polityk centroprawicowego ugrupowania nie uzyskał we wrześniu wotum zaufania w Kongresie.
Próbujący sformować swój trzeci gabinet Sanchez może liczyć na poparcie kierowanych przez siebie socjalistów, radykalnie lewicowego bloku Sumar, a także mniejszych ugrupowań regionalnych, w tym separatystów z Kraju Basków i Katalonii.
Marcin Zatyka (PAP)
jc/