Szef MSWiA o interwencji wobec posłanki Gajewskiej: policja działa w granicach prawa

2023-09-20 15:38 aktualizacja: 2023-09-20, 19:07
Posłanka PO Kinga Galewska Fot. PAP/Leszek Szymański
Posłanka PO Kinga Galewska Fot. PAP/Leszek Szymański
Policja działa w granicach prawa, w oparciu o przepisy prawa i tak było w mojej opinii, w tym przypadku. Na ten moment nie widzę podstaw do tego, aby wyciągać konsekwencji wobec policjantów - podkreślił w Radiu Zet szef MSWiA Mariusz Kamiński odnosząc się do wtorkowej interwencji wobec posłanki KO Kingi Gajewskiej w Otwocku (Mazowieckie).

Szef resortu spraw wewnętrznych i administracji był w środę gościem na antenie Radia Zet. Podczas rozmowy został m.in. zapytany o wydarzenia w Otwocku, gdzie we wtorek (19.09) odbywało się spotkanie wyborcze premiera Mateusza Morawieckiego z mieszkańcami. Podczas niego funkcjonariusze interweniowali wobec posłanki KO Kingi Gajewskiej.

"Policja działa w granicach prawa, w oparciu o przepisy prawa i tak było w mojej opinii w tym przypadku. Mamy bardzo gorący okres kampanii wyborczej, mamy ogromne emocje polityczne. Podstawowym zadaniem policji w tym czasie jest po pierwsze, uniemożliwienie oponentom politycznym jakiejkolwiek konfrontacji fizycznej. Po drugie, zapewnienie wszystkim uczestnikom debaty politycznej, kandydatom swobody wypowiedzi" - powiedział Mariusz Kamiński.

W jego ocenie mieliśmy do czynienia z sytuacją absurdalną. "Poseł przychodzi i zakłóca legalne zgromadzenie, spotkanie wyborcze swoim oponentom politycznym? Używa megafonu? Odmawia wylegitymowania się? Na Boga, jakie mamy standardy? Nie możemy takiej sytuacji tolerować, bo jest to wbrew podstawowym zasadom demokracji" - podkreślił szef MSWiA.

"Poseł ma prawo organizować swoje spotkania z wyborcami i przekonywać swoich wyborców do racji, które głosi. Ale nie może uniemożliwiać swoim oponentom politycznym głoszenia w legalny sposób swoich racji. Odbywało się legalne zgromadzenie zwolenników pewnego ugrupowania, w tym wypadku PiS, z udziałem premiera, a przychodzi oponent polityczny i zamiast przekonywać wyborców na ulicy do swoich poglądów to wrzeszczy przez megafon uniemożliwiając przebieg spotkania" - zaznaczył.

Szef MSWiA dopytywany czy polska policja jest od tego, żeby zapewniać komfort premierowi Mateuszowi Morawieckiemu odpowiedział, że nie chodzi o premiera Morawieckiego. "Każdej stronie, również Platformie Obywatelskiej, również opozycji, zwłaszcza w momencie kampanii, polska policja ma zapewnić wszystkim kandydującym, niezależnie od tego jakie poglądy głoszą, swobodę wypowiedzi. Policja nie cenzuruje poglądów tylko ma zapewnić swobodę wypowiedzi i swobodę przekonywania Polaków przez osoby kandydujące. Najważniejsze uniemożliwić jakąkolwiek fizyczną konfrontację między stronami sporu politycznego" - wskazał.

"Ja muszę to powiedzieć. To jest sprawa bardzo ważna, symboliczna. Ja, jako minister spraw wewnętrznych nie mogę dopuścić do sytuacji, by w wyniku rozgrzanych emocji, pojawiają się wtedy różni ludzie, zwichrowani psychicznie, nie może już nigdy dojść w Polsce do sytuacji, że ktokolwiek z polityków, niezależnie od tego jakie poglądy głosi, może być zamordowany. Mieliśmy sprawę Marka Rosiaka, Pawła Adamowicza. Do takich sytuacji nie może dojść" - powiedział Mariusz Kamiński.

"Taka atmosfera, konfrontacyjna, uniemożliwianie oponentom politycznym swobodnej wypowiedzi prowadzi do pobudzania takich osób, a poczucie misji u osób zwichrowanych psychicznie kończy się tragedią. Nie możemy do tego dopuścić" - przekazał.

Z kolei na pytanie, dlatego policjanci nie zareagowali, kiedy ludzie krzyczeli, że jest to posłanka, szef MSWiA ocenił, że policja nie miała nawet świadomości". "Ja bym chyba pani Gajewskiej nie rozpoznał. Nie kojarzę. Ta pani jakoś szczególnie nie zaznaczyła powagą i polityczną aktywnością, więc trudno się dziwić, że policjant nie poznaje twarzy dla niego osoby anonimowej" - dodał Mariusz Kamiński.

Zaznaczył przy tym, że podczas interwencji posłanka Kinga Gajewska nie została zatrzymana, tylko została doprowadzona do radiowozu w celu wylegitymowania. "W momencie, kiedy się wylegitymowała w radiowozie, że jest posłanką została wypuszczona. To cała sprawa. Ta pani i opozycja chce na bazie tego incydentu wytworzyć absurdalną atmosferę wokół policji. Policja będzie też ochraniała legalne zgromadzenie PO czy opozycji. To jest zasada. Nie dopuścimy do żadnej fizycznej konfrontacji między stronami" - podkreślił.

Natomiast na pytanie czy wyciągnie konsekwencje wobec policjantów odpowiedział, że nie widzi podstaw do tego. "Natomiast każdy tego typu incydent, jeśli są skargi, jest wyjaśniany przez przełożonych, odpowiednie służby wewnątrz policji. Ja na ten moment nie widzę podstaw. Uważam, że policjanci działali prawidłowo" - dodał szef MSWiA.

KO: żądamy informacji szefa MSWiA, będzie zawiadomienie do prokuratury

Interwencja policji wobec posłanki KO Kingi Gajewskiej to było zlecenie polityczne, żądamy publicznej informacji od szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego, będzie też zawiadomienie do prokuratury - zapowiedział w środę poseł KO, rzecznik PO Jan Grabiec.

Stołeczna policja oświadczyła, że funkcjonariusze interweniujący wobec posłanki KO, nie mieli świadomości, że mają do czynienia z parlamentarzystką. "Policjanci, podejmując interwencję w Otwocku, wobec jednej z osób nie mieli świadomości, że mają do czynienia z panią poseł. Niezwłocznie po okazaniu legitymacji poselskiej czynności legitymowania zaprzestano" - podkreśliła Komenda Stołeczna Policji w mediach społecznościowych. 

Na konferencji prasowej zorganizowanej w środę rano przed siedzibą MSWiA, rzecznik PO Jan Grabiec mówił, że w ramach spontanicznego zgromadzenia posłanka Gajewska, przy użyciu megafonu, "informowała wszem i wobec o tym, na czym polega afera wizowa". Dodał, że wypowiedź Gajewskiej "wywołała rozjuszenie, jeśli chodzi o zachowanie policji".

"Kilku agresywnie zachowujących się funkcjonariuszy złapało panią poseł pod ramię, mimo jej informacji, że jest posłanką, że posiada immunitet, została wciągnięta siłą do radiowozu policyjnego (...). I samo w sobie to zdarzenie jest po prostu skandalem" - mówił Grabiec.

Ocenił, że ws. Gajewskiej mamy do czynienia "ze zleceniem politycznym". "Nie zostawimy tego w ten sposób, żądamy publicznej informacji od ministra Mariusza Kamińskiego nt. tego, co zamierza zrobić z tą sytuacją. Chyba, że on sam osobiście jest za to odpowiedzialny" - powiedział.

"Oczywiście skierujemy w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury dot. zarówno interweniujących policjantów jak i tych, którzy wydawali im polecenia" - zapowiedział poseł KO. "Będziemy żądać pełnych wyjaśnień, również w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych (i Administracji) na ten temat. Ale nie mamy wątpliwości, że to nie były samodzielne decyzje dowódcy tej operacji, że policja w tej sprawie musiała uzyskać szczegółowe instrukcje polityczne i że to politycy stoją za tą decyzją (o interwencji wobec Gajewskiej)" - mówił Grabiec.

Zdaniem posłów KO do dymisji powinien się także podać Komendant Główny Policji Jarosław Szymczyk. Grabiec wskazywał, że tłumaczenia policji ws. interwencji wobec Gajewskiej są nieprawdziwe. "W tych oświadczeniach policja kłamie, jest kłamstwem, że poseł Kinga Gajewska nie informowała o tym, że jest posłanką, że ma immunitet parlamentarny." - powiedział.

"Zresztą tego rodzaju zachowanie policji jest bezprawne, bez względu na to, czy dotyczyłoby osoby, która ma immunitet, czy zwykłej obywatelki, która przyszła i wyraża swoje zdanie, krytykuje rząd (...). Interwencja policji była całkowicie bezprawna" - podkreślił Grabiec.(PAP)

autor: Bartłomiej Figaj, Karol Kostrzewa

kno/