Szef MSZ Ukrainy: Zachód musi zrozumieć, że era pokoju się skończyła

2024-04-25 11:59 aktualizacja: 2024-04-25, 15:39
Dmytro Kuleba. Fot. PAP/UKRINFORM
Dmytro Kuleba. Fot. PAP/UKRINFORM
Zachodni sojusznicy muszą zrozumieć, że "era pokoju w Europie dobiegła końca" i nieuchronnie będziemy potrzebowali większej pomocy w walce z Rosją - powiedział minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba w opublikowanej w czwartek rozmowie z brytyjskim dziennikiem "The Guardian".

Odnosząc się do zatwierdzonego w USA, po miesiącach politycznych sporów, pakietu pomocy dla Ukrainy, Kułeba powiedział, że "wierzył, że będziemy mieli pozytywny wynik", ale podkreślił konieczność dalszego rozbudowywania przez Zachód swojego przemysłu obronnego.

Zaznaczył, że sojusznicy Ukrainy powinni przestawić się z "wyrażania kondolencji i współczucia Ukraińcom oraz obiecywania pomocy w odbudowie na zapobieganie utracie życia i niszczeniu kraju".

Dodał, że przywrócenie amerykańskiej pomocy wojskowej, wstrzymywanej od miesięcy przez polityków Partii Republikańskiej związanych z Donaldem Trumpem, nie wystarczy do pokonania Rosji. "Żaden pojedynczy pakiet nie powstrzyma Rosjan. Rosjan powstrzyma zjednoczony front całej Ukrainy i wszystkich jej partnerów" - przekonywał.

Kułeba powiedział, że Zachód musi zwiększyć produkcję broni, tak jak zrobiła Ukraina, bo został prześcignięty przez Rosję. "Kiedy widzę, co Rosja osiągnęła w budowaniu swojej bazy przemysłu obronnego w ciągu dwóch lat wojny i co osiągnął Zachód, myślę, że coś jest nie tak po stronie Zachodu. Zachód musi zdać sobie sprawę, że era pokoju w Europie dobiegła końca" - mówił.

Jak dodał, szczyt produkcji wojskowo-przemysłowej ze strony sojuszników Ukrainy spodziewany jest dopiero pod koniec 2024 roku. Tymczasem - jak zaznacza "The Guardian" - większość obserwatorów uważa, że wojna nie zakończy się szybko i będzie trwała w przyszłym roku. Uważa się, że Rosja przeprowadzi letnią ofensywę i jest w trakcie mobilizacji dodatkowych 100 tys. żołnierzy do walki.

Kułeba odrzucił sugestie, że po ponad dwóch latach pełnowymiarowej wojny nadszedł czas na negocjacje. Przypomniał, że między 2014 rokiem a inwazją w 2022 roku odbyło się "200 rund rozmów" z Rosją. W jego ocenie niektórzy popierają takie rozmowy pokojowe z naiwności, inni "grają na Putina", a jeszcze inni "nie rozumieją Rosji" ani jej przywódcy i tkwią w mylnym przekonaniu, że "trzeba negocjować z diabłem".

Wyjaśnił, że Putin zaangażuje się w poważne rozmowy tylko wtedy, gdy jego pozycja wojskowa będzie "bliska załamania". Aby dojść do tego punktu, Ukraina musi realizować dwojaką strategię: odnieść "sukces na polu bitwy" i mieć za sobą koalicję krajów, które poprą formułę pokojową prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, zakładającą wycofanie się Rosji z zajętych terenów, reparacje i trybunał, który osądzi zbrodnie wojenne.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

kh/