Wiceszef MON: Mariusz Błaszczak wprowadzał opinię publiczną w błąd ws. rakiety pod Bydgoszczą

2024-02-19 08:40 aktualizacja: 2024-02-19, 10:49
Mariusz Błaszczak. Fot. PAP/Albert Zawada
Mariusz Błaszczak. Fot. PAP/Albert Zawada
Szef MON w rządzie PiS Mariusz Błaszczak wprowadzał opinię publiczną w błąd mówiąc lub sugerując, że o kwestii rakiety pod Bydgoszczą dowiedział się dopiero w kwietniu; chciałbym, żeby opinia publiczna miała jasną i pełną informację w tej sprawie - powiedział wiceminister obrony Cezary Tomczyk.

Tomczyk został zapytany w TVN24 o trwający w MON audyt działań resortu za poprzednich rządów, w tym m.in. kwestię rakiety, której szczątki zostały znalezione w kwietniu ub.r. w lesie niedaleko Bydgoszczy. Wedle ustaleń biegłych, była to rosyjska rakieta manewrująca Ch-55, która najprawdopodobniej wleciała i spadła na terenie Polski 16 grudnia 2022 r. Sprawa rakiety stała się przedmiotem zainteresowania opinii publicznej w kwietniu 2023 r., gdy szczątki znalazła przypadkowa osoba.

Wiceszef MON w TVN 24 wskazał, że informacje dotyczące całej sprawy "w większości są ciągle niejawne".

Pytany, czy to prawda, że ówczesny szef MON Mariusz Błaszczak "mógł być wściekły" na Dowództwo Operacyjne RSZ, które miało nie przekazać mu informacji o rakiecie w polskiej przestrzeni powietrznej, Tomczyk odparł, że może stwierdzić, że "Mariusz Błaszczak wprowadzał opinię publiczną w błąd mówiąc lub sugerując, że o kwestii rakiety dowiedział się dopiero w kwietniu".

"Będziemy informować o tej sprawie. Chciałbym, żeby opinia publiczna miała jawną i pełną informację, uważam, że to się opinii publicznej należy" - zadeklarował wiceminister. Dodał, że pod nowym kierownictwem Dowództwo Operacyjne i Sztab Generalny informują o podobnych sytuacjach mogących stwarzać zagrożenie dla polskich obywateli.

W maju ub.r. ówczesny szef MON Błaszczak oświadczył, że "procedury i mechanizmy reagowania ws. obiektu znalezionego pod Bydgoszczą zadziałały prawidłowo do poziomu Dowódcy Operacyjnego", który nie poinformował jego ani odpowiednich służb o "obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej" kilka miesięcy wcześniej, w grudniu 2022.

Ówczesny Dowódca Operacyjny RSZ gen. Tomasz Piotrowski, w reakcji na słowa szefa MON zaapelował później "o rozsądek, o to abyśmy w nadchodzących dniach bardzo ważyli emocje, abyśmy byli rozsądni w tym co robimy, abyśmy bardzo ambitnemu i agresywnemu przeciwnikowi nie dawali pożywki, nie dawali się dzielić na grupy".

BBN podało wówczas, że informacje o sprawie, którymi dysponował prezydent Andrzej Duda "nie uzasadniały decyzji personalnych dotyczących najwyższej kadry dowódczej Wojska Polskiego", a sam prezydent nie otrzymał żadnego wniosku o odwołanie któregoś z dowódców, mimo raportu MON, którego wnioski "wyraźnie wskazywały na zaniedbania" ze strony Dowódcy Operacyjnego.(PAP)

Autor: Mikołaj Małecki

kgr/