Witczak o komisji ds. rosyjskich wpływów: niektórzy muszą odpowiedzieć za swoją działalność

2024-05-22 07:24 aktualizacja: 2024-05-22, 11:47
Mariusz Witczak Fot. PAP/Rafał Guz
Mariusz Witczak Fot. PAP/Rafał Guz
Mariusz Witczak (KO) nie wyklucza, że komisja ds. badania rosyjskich wpływów będzie kierować wnioski do prokuratury w przypadku informacji, które będą pokazywały niefrasobliwość, łamanie prawa czy zagrożenie bezpieczeństwa ze strony polityków byłego obozu władzy.

Niektórzy muszą odpowiedzieć przed wymiarem sprawiedliwości za swoją działalność - powiedział PAP poseł KO.

Premier Donald Tusk poinformował we wtorek, że wydał zarządzenie ws. powołania komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich w Polsce w latach 2004-2024. Jej szefem będzie szef SKW gen. Jarosław Stróżyk. W skład komisji wejdzie od 9 do 13 członków rekomendowanych przez poszczególnych ministrów. Zarządzenie premiera ukazało się we wtorek wieczorem w Monitorze Polskim.

Witczak zauważył w rozmowie z PAP, że komisja ma funkcjonować w strukturze KPRM i ma wspierać działalność polskich służb specjalnych, gdyż - jak ocenił - po rządach PiS służby straciły pełną zdolność wspierania polskiego bezpieczeństwa.

Poseł KO nie wyklucza, że komisja będzie też kierować wnioski do prokuratury w przypadku informacji, które będą "wprost pokazywały niefrasobliwość, łamanie prawa, zagrożenie polskiego bezpieczeństwa ze strony polityków byłego obozu władzy". "Niektórzy muszą odpowiedzieć przed wymiarem sprawiedliwości za swoją działalność" - dodał.

Zapytany, czy były szef KPRM Michał Dworczyk powinien odpowiedzieć za wyciek maili ze swojej skrzynki, Witczak odparł, że nie będzie rozstrzygał, jakie będą wnioski komisji.

"Jeśli chodzi o maile Dworczyka, nigdy polski Sejm, który jest organem kontrolnym wobec rządu, nie uzyskał rzetelnej informacji od rządu, nie przedstawiono konkretów. Te rzeczy były w sferze dezinformacji i mglistej dyskusji ze strony rządu. Ta kwestia musi być wyjaśniona przez tego typu komisję, czy to było rażące zaniechanie ze strony rządu, czy jakaś inna kwestia" - powiedział Witczak.

W czerwcu 2021 r. do sieci zaczęły wyciekać maile, które miały pochodzić z prywatnej skrzynki Michała Dworczyka. Zawierały korespondencję polityków PiS, głównie z otoczenia b. premiera Mateusza Morawieckiego. Dworczyk przyznał, że prywatne konta mailowe jego i jego żony zostały zhakowane. Zapewnił, że "w skrzynce mailowej będącej przedmiotem ataku hakerskiego nie znajdowały się żadne informacje, które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny lub ściśle tajny". Rząd nie odnosił się do treści maili ani ich autentyczności i utrzymywał, że za atakiem stoją rosyjskie służby. (PAP)

kno/