Złoty medalista w skoku wzwyż Artur Partyka: waga tytułu mistrza Europy się nie zmniejszyła

2024-06-07 08:58 aktualizacja: 2024-06-07, 12:13
Lekkoatletyczne mistrzostwa Europy - Rzym 2024. Widok na Stadio Olimpico, który będzie areną lekkoatletycznych mistrzostw Europy
Lekkoatletyczne mistrzostwa Europy - Rzym 2024. Widok na Stadio Olimpico, który będzie areną lekkoatletycznych mistrzostw Europy
"Waga tytułu mistrza Europy się nie zmniejszyła" - uważa złoty medalista czempionatu Starego Kontynentu z 1998 roku w skoku wzwyż Artur Partyka. W jego ocenie polska lekkoatletyka jest przed imprezą tej rangi w Rzymie i igrzyskami w Paryżu w trudnym momencie zmiany pokoleniowej, ale nadal z gwiazdami.

"Moim zdaniem nieprawdziwa jest teza, że waga tytułu mistrza Europy spadła, gdy zaczęto rozgrywać te zawody co dwa lata. To zawsze będzie bardzo istotny tytuł i posiadanie złota z tej imprezy to bardzo fajna rzecz" - powiedział PAP Partyka.

Podkreślił, że ME w Budapeszcie w 1998 były początkiem "polskiej lekkoatletyki 2.0".

"Do tych mistrzostw mieliśmy bardzo słabe lata 90. Przywoziliśmy wówczas z imprez mistrzowskich po 1-2 medale. Głównie ja czy Robert Korzeniowski. A tu nagle w Budapeszcie zdobyliśmy - trochę niespodziewanie - osiem. Potem przyszły świetne igrzyska w Sydney i cztery złota" - przypomniał.

Dodał, że nikt nie deprecjonuje sukcesów w tenisie, gdzie turnieje Wielkiego Szlema rozgrywane są co roku.

"Ja patrzę na to inaczej. Takie mistrzostwo Europy to w dzisiejszym bardzo mocno marketingowo czytanym świecie wzrost naszej rozpoznawalności, wartości, naszej pozycji w sporcie" - podkreślił Partyka.

ME w Rzymie odbędą się - jak wskazał jeden z najlepszych polskich skoczków wzwyż w historii - na historycznym Stadio Olimpico, gdzie rozgrywano igrzyska w 1960 roku i MŚ w 1987 roku. To tam gości także niemal rokrocznie Diamentowa Liga.

"To miejsce, gdzie mają swój dom mają kluby piłkarskie - AS Roma i Lazio. Obok są korty, na których wygrywała Iga Świątek. To kompleks z fantastycznym klimatem" - powiedział.

Zdaniem Partyki ME będą ciekawe i pokażą, gdzie reprezentacja Polski jest na kilka tygodni przed igrzyskami w Paryżu.

"Szukamy mocnych punktów, bo jesteśmy w trudnym momencie dla dyscypliny. Kariery zakończyli Piotr Małachowski, Adam Kszczot, Marcin Lewandowski, Kamila Lićwinko i wielu innych zawodników. Na nowe gwiazdy musimy jeszcze trochę poczekać. Mamy jednak już rozbłysłe, jak Natalia Kaczmarek na 400 m czy Pia Skrzyszowska. Mamy kim straszyć, ale nasz poziom to nie dziewięć medali jak na MŚ w Berlinie czy igrzyskach w Tokio, ale 3-4 olimpijskie krążki i 8-10 podczas ME" - ocenił były lekkoatleta, a dziś ekspert i komentator sportowy.

Wskazał, że jeżeli Polacy zdobędą w Rzymie powyżej 10 medali, to będzie duży sukces kadry.

"Lekkoatletyka to sport globalny. Kenijczycy wygrywają mistrzostwa świata w rzucie oszczepem, a zawodnik z Trynidadu i Tobago igrzyska olimpijskie w tej konkurencji, więc nie dziwmy się, że i nasza "królowa sportu" się przebudowuje. Kto by bowiem kilka lat temu powiedział, że największe szanse na złoto będziemy mieć indywidualnie w biegu pań na 400 m i na 100 m ppł?" - zapytał retorycznie Partyka.

Jego zdaniem we Włoszech jest duża szansa na rekord świata w skoku o tyczce. Armand Duplantis w weekend chciał skoczyć 6,25 przed własną publicznością podczas Diamentowej Ligi w Sztokholmie, ale zabrakło niewiele.

"On w sobie teraz skumulował złość. Pogodę miał wymarzoną, bo 25 stopni, ale w Rzymie dostanie 30. Jestem przekonany, że go na to stać i zrobi wielkie show. A nasza kadra? Cieszę się, że jest największa w historii. Każdy zawodnik musi kiedyś zacząć. Jedźmy i walczmy, bo jesteśmy nadal silną kadrą, ale pamiętajmy, że lekkoatletyka się globalizuje" - podsumował Partyka.

 

autor: Tomasz Więcławski

sma/