W środę Państwowa Komisja Wyborcza nie podjęła decyzji ws. sprawozdania finansowego komitetu PiS z wyborów parlamentarnych w 2023 r. - odroczyła posiedzenie w tej kwestii do 29 sierpnia. Uzasadniano, że po otrzymaniu obszernej dokumentacji m.in. z KPRM, PKW zwróciła się do dwóch państwowych instytucji: Rządowego Centrum Legislacyjnego oraz Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej, by wyjaśnić wątpliwości wynikające z pism, które wpłynęły w ostatnim czasie.
Konsekwencją ewentualnego odrzucenia sprawozdania finansowego mogłaby być utrata przez PiS nawet 75 proc. z blisko 26-milionowej subwencji i do 75 proc. dotacji za każdy uzyskany mandat w parlamencie.
Przepisy Kodeksu wyborczego bezwzględnie nakazują odrzucenie sprawozdania finansowego, jeśli środki pozyskane, przyjęte lub wydatkowane z naruszeniem przepisów przekraczają 1 proc. wszystkich środków komitetu. Co ważne, kwestionowane finansowanie musi mieścić się w ramach kampanii wyborczej, a więc w przypadku sprawozdań dotyczących ubiegłorocznych wyborów badany jest tylko okres od 8 sierpnia do 13 października 2023 r.
W przypadku komitetu PiS kwota nieprawidłowego finansowania musiałaby sięgnąć 387 tys. zł (jak wynika ze sprawozdania finansowego komitetu PiS, łączne przychody opiewają na 38 mln 781 tys. zł). Potrzebne jest też precyzyjne określenie, o jaką wartość pomniejszyć dotację podmiotową oraz subwencję w przypadku ewentualnego odrzucenia sprawozdania.
Z informacji uzyskanych w PKW przez PAP wynika, że podstawą decyzji ws sprawozdania finansowego komitetu PiS nie będzie sprawa nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości.
Na początku czerwca szef Ministerstwa Sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar zwrócił się do PKW o sprawdzenie czy wydatki dokonywane z Funduszu Sprawiedliwości w czasie kampanii wyborczej do parlamentu w 2023 r. były zgodne z przepisami Kodeksu wyborczego – przez pryzmat zgodności z zasadami finansowania kampanii wyborczych.
Szef MS podał wówczas, że "poprzednie kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości przyznało w sumie 2043 dofinansowania na łączną sumę 224 milionów złotych (w tym 201,1 mln zł w okręgach, gdzie startowali kandydaci Suwerennej Polski", a dofinansowania z FS przyznawano w latach 2019-2023, czyli w okresie pokrywającym się z kampaniami wyborczymi do Sejmu i Senatu oraz kampanią referendalną. MS opublikowało też "mapę wyborczą" która według jej autorów pokazuje, jak finansowanie rozmaitych instytucji, m.in ochotniczych straży pożarnych, pokrywa się z okręgami wyborczymi, z których kandydowali kandydaci Suwerennej Polski - partii ówczesnego ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry.
Członek PKW Ryszard Kalisz przyznał w czwartek w rozmowie z TVN24, że chciał, aby PKW zwróciła się do ministra sprawiedliwości o dalsze wyjaśnienia związane z Funduszem Sprawiedliwości - analogicznie, jak w przypadku RCL i NASK. Jak uzasadniał, z punktu widzenia PKW dotychczasowe informacje o FS są nieprecyzyjne. Wniosek Kalisza nie uzyskał jednak poparcia Komisji (oprócz samego Kalisza zagłosował za nim tylko Paweł Gieras).
Jak wynika z informacji uzyskanych przez PAP, na środowym posiedzeniu PKW nie padło jednak uzasadnienie, dlaczego Komisja nie będzie zajmowała się tym obszarem. Źródło PAP w PKW stwierdziło jednak, że nieprawidłowości związane z Funduszem Sprawiedliwości nie przekładają się na Kodeks wyborczy, zaś wyliczenie kwoty, która miałaby być przyjęta niezgodnie z przepisami przez komitet PiS - w związku z wydatkami z Funduszu Sprawiedliwości - jest niemożliwe.
Podstawą decyzji ma więc być analiza informacji i danych zawartych w zawiadomieniach skierowanych do prokuratury przez Najwyższą Izbę Kontroli a dotyczących podejrzeń nieprawidłowości związanych z finansowaniem kampanii PiS oraz w dokumentach przekazanych m.in. przez KPRM.
PKW zwróciła się do RCL o wskazanie obowiązków i wyliczenie wynagrodzeń osób zatrudnionych w Centrum, które - według KPRM - miały angażować się w kampanię wyborczą ówczesnego prezesa Centrum Krzysztofa Szczuckiego, który startował do Sejmu z listy PiS. W wystąpieniu do NASK chodzić ma o podanie kosztów wszystkich działań, które można uznać za wsparcie w kampanii PiS.
Szczucki kierował RCL za czasów rządów PiS, od września 2020 r. do listopada 2023 r. Pod koniec maja premier Donald Tusk powiedział, że będąc szefem RCL Szczucki zatrudnił sześć osób, które nie świadczyły żadnej pracy, a jedynie były zaangażowane w prowadzenie jego kampanii wyborczej do Sejmu oraz że w ciągu kilku miesięcy wypłacono im 900 tys. zł, a uwagę zwracają też kampanie reklamowe i różne eventy, które miały promować legislację, lecz miały miejsce w okręgu wyborczym Szczuckiego; koszt gadżetów i eventów oszacował na dodatkowe 120 tys. zł. Szef rządu poinformował wówczas, że w tej sprawie skierowano zawiadomienie do prokuratury. Raport z audytu dotyczącego funkcjonowania RCL w l. 2015-2023 został opublikowany na stronie centrum. Szczucki odrzucił zarzuty i skierował do prokuratury zawiadomienie, w którym - jak oświadczył - "znajduje się szeroko uzasadnione potwierdzenie kłamliwości zarzutów formułowanych" wobec niego.
W materiałach KPRM, przekazanych też do PKW, jako przykład nieprawidłowości, wymagających oceny Komisji wskazano też m.in. informacje przekazane przez Ministra Cyfryzacji dotyczące sposobu realizacji przez NASK umowy dotacji celowej na kwotę ponad 18 mln zł na realizację w l. 2022-2023 zadania dotyczącego monitoringu treści dezinformujących i fake newsów dostępnych w mediach społecznościowych. Według materiału KPRM od 20 września 2023 r. do 15 października 2023 r., czyli w kampanii wyborczej MC zlecało przygotowanie raportów nt. „wiarygodności Prawa i Sprawiedliwości” oraz monitoring mediów w tej kwestii.
Decyzja PKW nie jest jeszcze przesądzona, ale - jak wynika z informacji potwierdzonych przez PAP w PKW - w dotychczasowych dyskusjach za odrzuceniem sprawozdania opowiadało się pięciu członków PKW (wyznaczeni przez KO, Lewicę i Trzecią Drogę), zaś przeciw - czterech (sędziowie Sylwester Marciniak i Wojciech Sych oraz członkowie wskazani przez PiS).
PKW może przyjąć sprawozdanie finansowe bez zastrzeżeń, ze wskazaniem uchybień albo je odrzucić.
Konsekwencją odrzucenia sprawozdania finansowego komitetu wyborczego może być strata do 75 proc. dotacji podmiotowej, którą partia otrzymuje w związku ze zdobytymi mandatami w parlamencie (tzw. zwrot za kampanię) oraz subwencji, którą partia otrzymuje z budżetu państwa na działalność statutową. Pomniejszenie - podobnie, jak w przypadku dotacji - nie może jednak przekraczać 75 proc. wysokości subwencji.
Partia polityczna ma prawo w terminie 14 dni od dnia doręczenia postanowienia o odrzuceniu sprawozdania, wnieść do Sądu Najwyższego skargę na postanowienie PKW. Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN rozpatruje skargę i wydaje w tej sprawie orzeczenie w terminie 60 dni. Od orzeczenia Sądu Najwyższego nie przysługuje odwołanie.(PAP)
nl/