Prezes JSW: prace w kopalni Pniówek przebiegają zgodnie z planem

2022-04-24 17:26 aktualizacja: 2022-04-24, 21:46
Fot.  PAP/Zbigniew Meissner
Fot. PAP/Zbigniew Meissner
Prace w kopalni Pniówek w Pawłowicach, gdzie w środę i czwartek doszło do serii wybuchów metanu, przebiegają zgodnie z planem ustalonym z naukowcami – poinformował w niedzielę prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalnia, Tomasz Cudny.

W kopalni Pniówek, gdzie po środowych wybuchach metanu w trakcie trwania akcji ratowniczej miały miejsce kolejne eksplozje, w piątek sztab akcji zdecydował o otamowaniu rejonu zagrożenia, mimo, że wciąż nie udało się odnaleźć 7 pracowników.

Cudny poinformował w niedzielę w Jastrzębiu Zdroju, że sytuacja w kopalni Pniówek jest obecnie "stabilna, bez wybuchów". "Plan, który był założony, ustalony z naukowcami, jest realizowany. Według moich obliczeń i relacji sztabu zamykanie korków przeciwwybuchowych - to jest najniebezpieczniejszy moment, to trzeba zrobić w koordynacji - powinno nastąpić w środę, ale proszę nie trzymać mnie za słowo. Chciałbym, żeby to było w środę" – powiedział prezes JSW podczas konferencji prasowej.

W środę kwadrans po północy w kopalni Pniówek doszło do pierwszego wybuchu i zapalenia metanu w rejonie prowadzącej wydobycie ściany N-6 na poziomie 1000 metrów. W czasie, gdy akcję prowadziły dwa zastępy ratowników, poszukujące trzech pracowników, doszło do wtórnego wybuchu. Akcja ratownicza zmierzała do dotarcia do siedmiu zaginionych, jednak w czwartek wieczorem w kopalni Pniówek doszło do czterech kolejnych wybuchów metanu.

Podczas pracy dwóch pięcioosobowych grup ratowników górniczych przy wydłużaniu lutniociągu (przewodu doprowadzającego powietrze – PAP), który miał umożliwiać dojście do poszukiwanych, nagłe pogorszenie parametrów atmosfery wykazały urządzenia – zarówno posiadane przez ratowników, jak i te w sztabie akcji. Ratownicy dostali rozkaz wycofania się do bazy, kiedy do niej już zmierzali, doszło do wybuchu. Do szpitali trafiło 8 ratowników, z obrażeniami niezagrażającymi ich życiu. Podczas trzech kolejnych wybuchów, o których wiadomo z odczytów z kopalnianych urządzeń, na dole nie było już ludzi.

W piątek rano poszerzony o specjalistów zespół w sztabie akcji zdecydował o odstąpieniu od prowadzenia akcji ratowniczej i odizolowaniu zagrożonego rejonu. Ta decyzja odsuwa możliwość dotarcia do ofiar środowych wybuchów do czasu ustabilizowania się atmosfery w odizolowanym rejonie – być może o wiele tygodni. Decyzja o kontynuowaniu akcji w tych warunkach oznaczałaby jednak niebezpieczeństwo dla ratowników.

Dotąd potwierdzono śmierć pięciu ofiar katastrofy w kopalni Pniówek – 4 osoby zginęły w kopalni, 1 zmarła w szpitalu. 21 pracowników przebywa obecnie w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich - 5 osób na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii i 16 na innych oddziałach szpitala. (PAP)

autorka: Anna Gumułka

kgr/