Po doskonale przyjętych czterech poprzednich sezonach „The Crown”, widzowie z niecierpliwością wyczekują premiery kolejnego sezonu. 9 listopada fani produkcji Netflix poświęconej życiu brytyjskiej monarchii zobaczą na ekranie m.in. Dominika Westa w roli księcia Karola. W niedawnej rozmowie z Radio Times aktor wyznał, że decydując się na udział w produkcji stanął przed ważnym dylematem – albo rola Karola, albo pełnienie funkcji ambasadora fundacji „The Prince’s Trust”.
West uznał, że wcielając się w postać, której losy budzą spore kontrowersje, nie może dłużej pełnić swojej funkcji w fundacji Karola III, którą monarcha założył w 1976 roku. Gwiazdor zaproponował, że ustąpi z tego stanowiska, jednak jego propozycja została odrzucona. Za pośrednictwem osobistego sekretarza, król Wielkiej Brytanii wysłał Westowi jasny komunikat. „Rób, co chcesz. Jesteś aktorem. To nie ma z nami nic wspólnego” – brzmiała notatka.
Aktor zasugerował, że ostatnie zdanie tej wiadomości, może świadczyć o tym, jaki stosunek do samej produkcji wykazuje Karol III. „Myślę, że w taki właśnie sposób Karol III postrzega ten serial” – dodał West.
Rzeczony dystans z pewnością się przyda, bowiem nadchodzący, 5. sezon serialu „The Crown” będzie opowiadać o najbardziej burzliwych wydarzeniach z życia brytyjskiej monarchii, m.in. głośnym rozpadzie małżeństwa Diany i Karola. Serial jeszcze przed emisją wywołał sporo kontrowersji, niektórzy zarzucili twórcom pisanie własnej wersji tego, co działo się za kulisami brytyjskiego dworu. Apel w tej kwestii już w 2020 roku wystosował ówczesny minister kultury, mediów i sportu Oliver Dowden, twierdząc, że każdy odcinek serialu powinien być opatrzony notatką, że jest on inspirowany wydarzeniami na brytyjskim dworze.
„Młodzi widzowie, którzy nie byli świadkami tych wydarzeń, bez odpowiedniej informacji mogą pomylić fikcję z faktami” – stwierdził polityk. Podobny apel, w liście opublikowanym na łamach „The Times”, wystosowała Judi Dench, sugerując, że twórcy powinni wyraźnie podkreślić, iż jest to „dramat fabularyzowany”. Nagradzana gwiazda kina stwierdziła, że z każdym sezonem fabuła serialu coraz bardziej zaciera granicę między faktycznymi wydarzeniami a „prymitywną sensacją”. Aktorka obawia się również, że obraz stworzony przez scenarzystów może być nie tylko daleki od prawdy, ale i krzywdzący dla prawdziwych bohaterów tej historii. (PAP Life)
js/