Od niedawna Jennifer Aniston do swojego zawodowego dorobku może dodać również współpracę z platformą treningową Pvolve, której doradza w kwestiach marketingowych. Opowiadając w najnowszym wywiadzie dla "InStyle" o swoim nowym zobowiązaniu, gwiazda serialu „Przyjaciele” poruszyła też kwestię szkodliwości zbyt obciążających treningów i obsesyjnego podejścia do ćwiczeń.
„Kiedy myślisz: muszę zrobić 45 minut treningu cardio, bo inaczej nie zrobię dobrego treningu, to zniechęcające. Wierzyłam w to zbyt długo, wypaliłam się i zniszczyłam swoje ciało” – przyznała Aniston. Choć gwiazda przez lata mocno pracowała na swoją nienaganną sylwetkę próbując boksu, crossfitu i wciąż deklaruje, że nie czuje się sobą, jeśli nie ćwiczy, pewna bardzo obrazowa prezentacja jej fizjoterapeuty, pokazała jej, że warto trenować mądrze, a nie ciężko.
„Mój fizjoterapeuta dał mi lalkę Barbie całą pokrytą taśmą Kinesio. Chodziło o pokazanie mi każdej kontuzji, którą miałam w ciągu ostatnich 15 lat” – wspomniała.
O tym, aby nieco łagodniej obchodzić się ze swoim ciałem, zdecydowała także kontuzja pleców, której aktorka doznała dwa lata temu. Idąc za radą swojej przyjaciółki Aniston postanowiła zapoznać się z ofertą platformy. Ostatecznie stanęło na współpracy.
Dziś przekonuje, że naszemu zdrowiu najbardziej służy dieta i zrównoważony trening, który będzie dodawał energii, a nie powodował wypalenie i presję. (PAP Life)
dsk/