Rozpoczynający się we wtorek szczyt NATO w Waszyngtonie będzie pierwszym, w którym weźmie udział Rutte, odkąd 26 czerwca Rada Północnoatlantycka wyznaczyła go na kolejnego szefa Sojuszu. Stanowisko przejmie oficjalnie 1 października od Norwega Jensa Stoltenberga, który piastował je od 2014 roku.
57-letni Rutte jest najdłużej urzędującym premierem Holandii - pełni tę funkcję od 2010 roku i nadal tymczasowo pozostaje na stanowisku, podczas gdy skrajna prawica Geerta Wildersa, która wygrała ubiegłoroczne wybory parlamentarne w Holandii, negocjuje z koalicjantami (wśród nich jest zresztą partia Ruttego) skład nowego rządu.
Kilkaset prób odwołania ze stanowiska
Rutte od 2006 roku jest liderem centroprawicowej i liberalnej Partii Ludowej na rzecz Wolności i Demokracji (VVD) - po tym, jak zastąpił na tym stanowisku poprzednią przewodniczącą Ritę Verdonk. Rywalizacja o to stanowisko miała być zacięta i grozić VVD rozpadem. Spór jednak nie zaszkodził Ruttemu, podobnie jak kryzysy polityczne w Holandii i kilkaset prób odwołania go ze stanowiska. Dlatego w kraju Rutte został okrzyknięty "teflonowym Markiem", do którego "żaden brud się nie przykleja". Przetrwał choćby skandal wokół zasiłków rodzinnych w 2021 roku, kiedy cały rząd podał się do dymisji. Rutte ponownie został premierem.
Holender znany jest też z tego, że potrafi wejść w koalicje z różnymi ugrupowaniami, przez co niektórzy nazywają go "kameleonem". Także teraz VVD utworzyła nową koalicję rządową ze skrajną prawicą Wildersa, co spotkało się z krytyką liberałów w Parlamencie Europejskim, czyli frakcji, do której należy partia Ruttego.
W Holandii Rutte słynie również z tego, że niemal wszędzie jeździ rowerem, nadal mieszka w niewielkim domu w Hadze, w którym się wychował, nie ma żony ani dzieci.
W polityce międzynarodowej Rutte ma opinię opanowanego sprawnego negocjatora. W 2018 roku zyskał przydomek "zaklinacza Trumpa". Podczas jednego ze spotkań szefów państw NATO w Brukseli z ówczesnym prezydentem USA, kiedy Trump zarzucił sojusznikom niewystarczające składki na obronność i zaczął straszyć wyjściem z NATO, Rutte miał rozładować atmosferę, mówiąc, że składki wzrosły właśnie dzięki naciskom Trumpa.
Były prezydent Stanów Zjednoczonych miał być po tym zachwycony Ruttem i chwalić "wspaniały" czas spędzony w Brukseli. Ruttemu dobrze układa się też współpraca z obecnym prezydentem USA Joe Bidenem, który z kolei chwali sobie pasję i zdolności negocjacyjne Holendra.
Na arenie europejskiej Rutte, zwłaszcza podczas wyścigu o stanowisko szefa NATO, spotkał się już z większą krytyką. Kraje bałtyckie zarzucały mu m.in., że przez ponad dekadę urzędowania nie udało mu się podnieść składek Holandii na obronność do 2 proc. PKB (ten pułap Holandia ma osiągnąć dopiero w tym roku). Wypomina mu się również to, że jeszcze w 2011 roku popierał m.in. projekt gazociągu Nord Stream.
Obecnie jednak Rutte jest jednym z największych orędowników Kijowa, a Holandia przekazała Ukrainie sprzęt wojskowy, w tym m.in. samoloty wielozadaniowe F-16. Podczas lutowej konferencji bezpieczeństwa w Monachium Holender przekonywał, że należy inwestować w obronność, w tym przemysł zbrojeniowy, oraz kontynuować wsparcie dla Ukrainy.
Z Brukseli Jowita Kiwnk Pargana (PAP)
mar/