W piątek USA przeprowadziło uderzenia przeciw obiektom używanym przez Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej i związanych z nimi bojówek. Zaatakowano trzy obiekty w Iraku i cztery w Syrii. Według Dowództwa Centralnego USA w ataku użyto ponad 125 precyzyjnych pocisków, w tym wystrzeliwane przez bombowce dalekiego zasięgu B-1, które wystartowały z baz w USA. Wśród celów miały być ośrodki dowodzenia, centra wywiadowcze oraz składy rakiet i dronów używanych do ataków na siły Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie.
Szejna w sobotę w rozmowie z PAP powiedział, że w tym momencie "absolutnie odradza podróże na Bliski Wschód pod jakimkolwiek pozorem". "Szczególnie w te regiony, w których mamy do czynienia z nasileniem się operacji wojskowych czy konfliktów" - dodał.
"Przypominam jak dramatyczna była ewakuacja naszych obywateli ze Strefy Gazy. Odradzam absolutnie podróże, szczególnie na terenach, gdzie doszło do uderzenia zwrotnego USA, czyli "strike back". To absolutnie nie mieści się chyba nawet w zasadach jakiejkolwiek logiki, żeby ktoś chciał się tam wybierać" - powiedział.
Jednocześnie wiceszef MSZ uspokaja, by mogło dojść do "jakichś działań odwetowych ze strony Iranu". "Przypominam, że te uderzenia były operacją militarną przy użyciu bombowców dalekiego zasięgu, które precyzyjnie uderzyły w cele, nazwijmy je "militarne". Obawy, że dojdzie do jakiegoś odwetu ze strony Iranu nie są uzasadnione, bo nie doszło do uderzenia na terytorium tego kraju, tylko w organ terrorystyczny" - powiedział.
Szejna podkreślił, że działania USA to odpowiedź na wcześniejszy atak terrorystyczny na bazę wojskową w Jordanii, gdzie zginęło trzech amerykańskich żołnierzy. "Odpowiedź USA mieści się w ramach zapewnienia bezpieczeństwa i przeciwdziałania przyszłym tego typu uderzeniom ze strony organizacji terrorystycznych" - zaznaczył.
Wiceszef MZ dodał, że niepokoi go sytuacja, w której nasilają się działania terrorystyczne na Bliskim Wschodzie, co może odwracać uwagę od wojny na Ukrainie. Podkreślił, że to "na pewno leży w interesie Rosji", a nie naszego kraju, któremu zależy na skupieniu jak największej uwagi świata demokratycznego na wsparciu militarnym, gospodarczym i politycznym dla walczącej z Rosją Ukrainy.
Piątkowe uderzenia USA to pierwsza, lecz nie ostatnia fala bombardowań w odwecie za atak wspieranych przez Iran bojówek na bazę Tower 22 w Jordanii, który zabił trójkę amerykańskich żołnierzy i ranił co najmniej 40 innych.
Do piątkowych uderzeń doszło kilka godzin po dotarciu do USA ciał zabitych żołnierzy. W piątek kolejną podróż do krajów Bliskiego Wschodu zapowiedział sekretarz stanu USA Antony Blinken, a jednym z jego celów ma być uniknięcie rozszerzenia konfliktu na Bliskim Wschodzie.(PAP)
autor: Adrian Kowarzyk
pp/