Wipler o komisji śledczej: wezwanie Kaczyńskiego w tym momencie - wielkim błędem

2024-03-15 10:00 aktualizacja: 2024-03-15, 13:21
Poseł Konfederacji Przemysław Wipler. Fot. PAP/Tomasz Gzell
Poseł Konfederacji Przemysław Wipler. Fot. PAP/Tomasz Gzell
Wzywanie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego na tym etapie przed komisję śledczą, to wielki błąd, który zaważy na powadze komisji - ocenił poseł Konfederacji, wiceprzewodniczący komisji śledczej ds. Pegasusa Przemysław Wipler.

W piątek o godz. 9.00 zebrała się sejmowa komisja śledcza ds. Pegasusa. Pierwszym świadkiem, którego przesłuchuje jest profesor Zakładu Systemów Bezpieczeństwa Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni dr hab. Jerzy Kosiński. Następnie, na godz. 12.00 zaplanowane jest przesłuchanie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

Wipler pytany w Programie Pierwszym Polskiego Radia o przesłuchanie szefa PiS przyznał, że nie mam zbyt wielu pytań do niego. "Uważam, że celem naszej komisji jest ustalenie stanu faktycznego, ustalenie jakie były metody, modele, sposoby i konkretne przypadki nielegalnej, niecelowej, bezprawnej inwigilacji, m.in. z wykorzystaniem systemu Pegasus. Wyciągnięcie z tego konsekwencji prawnych i doprowadzenie do zmian prawa" - powiedział.

Polityk poinformował jednocześnie, że "w bardzo niewielkiej ilości dokumentów, które do chwili obecnej otrzymała komisja - to są materiały, które można (...) przeczytać w dwie, do maks. czterech godzin - w tych materiałach praktycznie nie ma nic dotyczącego Jarosława Kaczyńskiego, co potwierdzałoby jego udział w podejmowaniu decyzji dotyczących tej kwestii, spraw". "Więc o co mamy pytać? O rzeczy, które znamy z prasy, z mediów? To jest wtedy teatr polityczny, a nie komisja śledcza" - ocenił.

Zdaniem Wiplera, to absolutny błąd komisji, aby wzywać Kaczyńskiego na tym etapie. "To wielki błąd komisji, który zaważy na powadze komisji" - podkreślił.

"Mam nadzieję jednocześnie, że nie będą prawa procesowe Jarosława Kaczyńskiego łamane, tak jak m.in. prawo do swobodnej wypowiedzi, co ma miejsce w innych komisjach (śledczych), i że dojdzie do tego, że on będzie mógł swobodnie - jeśli nie będą jego prawa łamane - wygłosić, co tylko ma ochotę; opowiedzieć swoją wersję historii dotyczącej tego, jak wyglądała inwigilacja w trakcie ostatnich ośmiu lat rządów jego ekipy" - powiedział.

Wipler ocenił jednocześnie, że w mediach pojawiły się "całkiem ciekawe, nowe" materiały świadczące o tym, że "albo była nielegalna inwigilacja za rządów PiS, albo skręcano postępowania karne".

Dopytywany jak jego zdaniem powinno wyglądać ułożenie prac komisji odpowiedział, że w pierwszej kolejności powinna ona uzyskać dużo większą ilość dokumentów. "Nie otrzymaliśmy m.in. listy, którą premier Donald Tusk chciał, albo udawał że chce przekazać prezydentowi Andrzejowi Dudzie, osób, które były podsłuchiwane nielegalnie, m.in. z wykorzystaniem systemu Pegasus. My takiej listy nie otrzymaliśmy, nie wiem dlaczego, nie wiem czy ona istnieje" - oświadczył Wipler.

"Jeżeli taka lista jest (...) przekażcie ją szanowni państwo, panie premierze komisji śledczej, ponieważ to nam daje podstawę do składania kolejnych wniosków dowodowych o dokumenty dotyczące postępowań, w sprawie tych osób, które inwigilowało" - dodał.

Jarosław Kaczyński będzie zeznawał przed komisją śledczą ds. Pegasusa 

Prezes PiS pytany we wtorek, czy pojawi się na piątkowym posiedzeniu komisji, powiedział, że będzie na posiedzeniu, "bo ma obowiązek być". "Obawiam się, że tam będzie wiele pytań, na które ja nie jestem w stanie odpowiedzieć, bo po prostu moja orientacja w tej sprawie (...) obawiam się, niewiele przekracza, a może w ogóle nie przekracza tego, co jest w tej chwili w mediach" - przekonywał.

Komisja śledcza ds. Pegasusa ma zbadać legalność, prawidłowość i celowość czynności podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję od listopada 2015 r. do listopada 2023 r. Komisja ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz. (PAP)

mmi/