"To jest moje doświadczenie ze wszystkich kampanii, ale też kampania amerykańska to potwierdziła, że nie wystarczy mieć poczucia, że jest wsparcie na salonach, jest wsparcie wśród ludzi, którzy kształtują opinię publiczną. To jest bardzo złudne. Trzeba mieć poparcie wśród ludzi, trzeba mówić do nich prostym językiem i wsłuchiwać się wsłuchiwać się w cudze słowa" - mówił Trzaskowski, który w prawyborach w KO będzie walczył o kandydowanie w wyborach prezydenckich wraz z szefem MSZ Radosławem Sikorskim.
Decyzję ws. prawyborów podjął w sobotę zarząd PO.
Trzaskowski podkreślił, że Bydgoszcz jest pierwszym miastem, do którego przyjechał po posiedzeniu zarządu PO. Zaprzeczył, że specjalnie wybrał się do Bydgoszczy, z której pochodzi Sikorski. Zapewnił, że plan spotkań był ustalony znacznie wcześniej, zanim znany był termin posiedzenia zarządu.
Polityk powiedział, że o Sikorskim może mówić tylko dobrze i pozytywnie.
"Nie muszę udawać, mi nie towarzyszą żadne negatywne emocje. Jestem pełen zrozumienia, że każdy może mieć swoje ambicje. Nie jest to też dla mnie zaskoczenie. Sikorski miał takie ambicje w 2010 r. i również ponad cztery lat temu. Wszystko jest dobre do momentu, kiedy nas to mobilizuje do tego, żeby być jeszcze bardziej zdeterminowanym i jeszcze bardziej aktywnym to bardzo dobrze" - zaznaczył.
Przyznał, że niedobrze byłoby, gdyby ta decyzja została podjęta jednoosobowo, czy przez zarząd. Według niego, nikt z wyborców KO nie miał wątpliwości, żeby zagłosować na kandydata, który wygra w prawyborach.
Trzaskowski pytany o wcześniejsze opinie polityków PO na temat Donalda Trumpa i ich ostre porównania, powiedział, że sam zawsze gryzie się w język, bo ma taki charakter, ale też rozumie tych, którzy używają twardych sfomułowań.
Podkreślił, że od lat utrzymywał kontakty, zarówno z Republikanami, jak i Demokratami. Zaznaczył, że wydaje mu się, że umie rozmawiać z republikanami.
Jak dodał, Trumpowi powiedziałby, że nie wierzy, żeby w interesie Stanów Zjednoczonych była wygrana Rosji w wojnie, a wszyscy patrzą, że czy Ameryka będzie twarda i będzie podtrzymywać relacje ze swoimi sojusznikami, bo jeśli nie to będzie osłabiać interesy Stanów Zjednoczonych. Przypomniał, że to Trump zgodził się na to, żeby wojska amerykańskie były na polskim terytorium.
Trzaskowski odnosząc się do relacji polsko-ukraińskich powiedział, że Ukraińcy muszą zrozumieć, że nie mają większego sojusznika w tej chwili w Europie i na świecie niż Polska.
"Muszą zrozumieć, że jeśli nie wykażą się bardzo dużą ostrożnością i że muszą wsłuchać się w nasz głos jeżeli chodzi o nasze historyczne doświadczenia, to sami sobie spowodują mnóstwo problemów. Muszą wiedzieć jaka jest historia, muszą wiedzieć co jest dla nas ważne" - mówił.
Wiceszef PO był też pytany jaką pierwszą damą będzie jego żona w przypadku, gdy wygra wybory na prezydenta. Podkreślił, że to jego żona zdecyduje czy i jaką rolę będzie chciała odgrywać w kampanii wyborczej, czy później jeżeli ewentualnie on zostanie prezydentem. Zapewnił, że jeżeli żona zdecyduje się na aktywną rolę, to będzie to w 100 procentach jej decyzja.
"Moja żona nie lubi jak się o niej mówi, ale jak się zdenerwuje jeśli chodzi o polską politykę to też zabiera głos w sposób jednoznaczny. My warszawiacy mamy coś takiego, że trzeba nas trzymać w pionie i polityków też trzeba trzymać w pionie, aby się w sobie nie zakochali. Jeżeli mamy mądre żony i partnerki, to ich zadaniem jest, żeby nas przywoływać do porządku, nie pozwalać nam zakochać się w samym sobie. Moja żona jest mistrzynią tego. Ma niesłychanego nosa do hipokryzji w polityce i życiu rodzinnym" - podkreślił Trzaskowski. (PAP)
rau/ par/ mar/